fbpx Skip to main content

Koszyk

Pomijane aspekty zdrowia fizycznego – część 2

Styl życia

W poprzednim poście dotyczącym pomijanych aspektów zdrowia fizycznego skupiłem się na naszej psychice i na tym jak nasze myśli i emocje wywołują w nas choroby i psują nasze zdrowie. Jeżeli ktoś go nie czytał zachęcam do jego przeczytania i proponuję zacząć od niego. Jest to istotne żebyście zrozumieli całościowo mój przekaz i (mam nadzieję) wyciągnęli jak najwięcej z niego dla siebie. Chciałbym abyście spojrzeli na wasze zdrowie z szerszej perspektywy niż dotychczas, a nawet szerszej niż (być może)  wasz lekarz, dietetyk i trener. Nie zrozumcie mnie źle, ponieważ nie twierdzę że wszyscy lekarze i specjaliści od zdrowia są do bani i należy wypisać się z przychodni. Całe szczęście coraz częściej zdarzają się lekarze perełki, którzy nie traktują pacjenta jak kuli u nogi i szkolą się systematycznie żeby nie zostać z wiedzą z czasów kiedy chodzili na studia (czyli w większości przypadków czasy PRLu )

W tym poście skupię się bardziej na fizycznej sferze waszego zdrowia i fundamentach o jakie warto zadbać. Wiadomo, że lepiej zapobiegać niż leczyć i jest to prewencja przed tym żebyście mogli się cieszyć zdrowiem długi czas. Zaznaczam, że są to moje obserwacje i wiedza zdobyta z różnych profesjonalnych źródeł. Według mnie to one pozwalają mi się cieszyć zdrowiem i nie chorować. Nie przedłużając jedziemy z tematem

1 Zbilansowana i mądra dieta, czyli zachowywanie odpowiednich proporcji węglowodanów, białek, tłuszczy, nie spożywanie śmieci (gotowe jedzenie, mrożone pizze, chipsy itp.), zwracanie uwagę na to, co się je, spożywanie produktów bogatych w witaminy i mikroelementy, zauważanie co sprzyja naszemu organizmowi, a co szkodzi; niejedzenie po nocy, stawianie na jakość, a nie na cenę; jedzenie kilka razy dziennie i tak dalej, i tak dalej. Można by wymienić wiele zasad, ale najważniejszą dla mnie jest chyba to, aby zauważać JAK CZUJE SIĘ NASZ ORGANIZM w korelacji z danym pożywieniem.

Nasze ciało jest ultramądre i wystarczy go zwyczajnie, czasami posłuchać. Niestety jak ktoś je codziennie w McDonalds czy kebabie, to nie usłyszy krzyku z wewnątrz, ponieważ przywyknął do stanu dyskomfortu i nie ma pojęcia, że dzięki takiemu jedzeniu czuje się i przypomina coraz bardziej postać drugoplanową z serialu THE WALKING DEAD. Dlatego też polecam odrzucić na dwa-trzy tygodnie swoje nawyki żywieniowe (zmienić całkowicie to, co się je), a następnie stopniowo wracać do dawnego jedzenia i patrzeć jak się reaguje. Co do odpowiednich proporcji jedzenia, to warto sobie wydrukować na lodówkę co jest źródłem białka, węglowodanów, tłuszczy i komponować zbilansowane posiłki zgodne z waszym trybem życia, wykonywanym zawodem, aktywnością fizyczną, wiekiem itp .

Przestałem pić napoje słodzone. Na ogół wypijałem dziennie min. pół litra coli, soków z kartonu i tym podobnych rzeczy. A nie było to najzdrowsze, ponieważ niestety jeśli popatrzycie na składy napojów, to zobaczycie, że nawet sok marchewkowy ma w sobie tyle cukru, co cola. Po kilku miesiącach omijania wszelkich syfów z butelek i kartonów – po powrocie do nich w większych ilościach (więcej niż szklanka), czuję się fizycznie źle, co utwierdza mnie w przekonaniu, że dokonałem dobrego wyboru.
Nie będę się tu rozpisywać na temat tego co jem na co dzień, ile razy dziennie itp. Nie każdy musi jeść jak sportowiec. Jednak sugeruję znaleźć swój złoty środek i jeść to, co nam smakuje, ale także nie szkodzi.

2. Uprawianie sportu, to uprawianie sportu. Warto 3-4 razy w tygodniu choć trochę się spocić. Po to, by spalić tłuszcz, by rozkręcić metabolizm, by zrobić się wydajniejszym, by czuć się silniejszym, czy by wyglądać lepiej. Około 10 lat temu dorzuciłem zdecydowanie więcej sportu do mojego życia i wpłynął on pozytywnie na moje samopoczucie psychiczne/fizyczne oraz na mniejszą ilość zachorowań. Wiem, że każdy powtarza to jako mantrę, ale skoro wszyscy o tym mówią, to coś w tym musi być. Dodatkowo jeżeli organizm nauczy się pracować wydajniej na treningu to cały nasz układ immunologiczny będzie działał sprawniej i radził sobie z wirusami znacznie szybciej niż u Zbyszka kanapowca. Wszystkie badania prowadzone na osobach aktywnych fizycznie pokazują, że chorują oni rzadziej i są dużo bardziej odporni niż przeciętny Kowalski.

3. Rozciąganie ciała, to rzecz, o której sporo osób zapomina. Przy okazji uprawiania sportu jakim było podnoszenie ciężarów jeszcze kilka lat temu – doznawałem wielu urazów (bóle kręgosłupa, nóg, barków itp.). Dwa lata temu zacząłem się rozciągać (polecam rozciąganie rolowanie oraz trening nad mobilnością stawów) i sport zaczął mi sprawiać przyjemność. Człowiek nierozciągnięty i mało mobilny ma większą szansę na złamania, nadwyrężenia czy zwichnięcia. Coraz większą uwagę zaczyna się przywiązywać do tematu tak zwanej powięzi w naszym ciele i odkąd zaczęto eksplorować temat, znaleziono sporo odpowiedzi czemu na przykład akupunktura działa i wiele innych dotąd nie znanych zagadek medycyny.

4. Hartowanie organizmu wiąże się z tym, że na zahartowany organizm nie wpływają tak mocno warunki atmosferyczne czy temperatura. Znacząco także wzrasta odporność. Staram się korzystać z sauny i kąpieli kontrastowych. Po wizycie w saunie i wypoceniu się – wskakuję do zimnej wody. I tak w kółko. Nie dosyć, że się hartuję, to jeszcze oczyszczam. Wiem, że przez lata z powodu nadwrażliwej babci mówiącej “nie biegaj dziecko, bo się spocisz” unikamy jak ognia zarazków i wychodzenia na zimno, ale prawda jest taka, że ekspozycja (w ramach zdrowego rozsądku i nie przy minus 30 na dworze bez koszulki) na trudne warunki dla naszego organizmu, fundujemy sobie darmową szczepionkę bez pisku przerażenia związanego z widokiem potwornej strzykawki. Wierzcie mi, że nasz organizm potrzebuje się uodpornić na zarazki – ale jeżeli żyjecie sterylnie i myjecie ogórka 10 razy, bo może był on przywieziony z Hiszpanii to wasze ciało będzie słabe jak przypalony kotlet teściowej. Miejcie zaufanie do swojego organizmu i dajcie mu poznać wroga po trochu nim zaatakuje go cała armia.

5. Suplementacja wedle potrzeb, uznania i możliwości. Sugeruję dużo czytać na temat tego jak witaminy i mikroelementy na nas wpływają (ich brak i nadmiar), aby być świadomy tego, czego nam brakuje i dodać to w postaci suplementów (lub odjąć z diety). Na początek polecam stosować kompleksy witaminowe i zdrowe tłuszcze. Nie dać się ogłupić reklamom i wmówić sobie, że bez ich suplementu będziecie z powodu osłabienia łazić na czworaka. Suplementacja to pomoc i uzupełnienie zdrowej diety i stylu życia a nie zamiennik obydwu naraz. Warto wykonywać raz na jakiś czas wyniki badań lekarskich aby sprawdzić co się dzieje pod machą i czy nie trzeba dolać czegoś czego akurat brakuje w waszym organizmie.

6. Czystość organizmu mówi sama za siebie. Nagminne molestowanie swojego ciała używkami, (kawa, alkohol, papierosy napoje typu red bull oraz oczywiście narkotyki) jak nietrudno się domyślić – także nie służy w utrzymaniu czystości. Mocno oddziałuje na nas także woda, jaką pijemy. Warto pić wodę mineralną. Ogólna mineralizacja wody powinna wynosić powyżej 700 mg/l wtedy jest najbardziej wartościowa.

Robiąc zakupy – staram się wybierać produkty jak najczystsze, aby nie dokładać sobie syfu do organizmu. Kupuję z głową, patrząc na etykiety i porównując (np. zwykła maślanka ma trzy składniki, a maślanka smakowa ma ich 14). Dodatków do żywności jest teraz cała masa i jeżeli nie chcecie świecić w nocy jak Las Vegas to warto patrzeć co się je.

Jeszcze większą wagę radzę przykładać do tego, co i gdzie jecie w knajpach. Szerokim łukiem omijajcie restauracje, w których nie ma ruchu (często brak ruchu = odgrzewane jedzenie sprzed tygodnia/ stare produkty). Świetna sprawa jeść tam, gdzie robią coś na oczach klienta (np. odkryta kuchnia).

Do oczyszczania organizmu zaliczamy również np. wypacanie się w saunie, krótkie głodówki (5-8 godzin), częste picie wody, spożywanie zielonych warzyw i owoców, intensywny trening. Do wyboru do koloru.

7. Pisałem wcześniej, że nie choruję od około 6-8 lat, poza dolegliwościami psychosomatycznymi. I tak też pomimo braku “chorób” wciąż miewam czasami bóle, drapanie, szczypanie, ból pleców, karku czy innego rodzaju dyskomfort. Ale wiem już jak do tego wszystkiego podchodzić i znajduję stojące za nimi prawdziwe przyczyny problemów – i rozwiązuję je w miarę możliwości.

No i to by było na tyle z “drobnych przemyśleń prozdrowotnych”. Wszystko powyższe miało silny wpływ na mój obecny, dość dobry stan organizmu i własne samopoczucie, a także wpływ na to, że wszelkie dolegliwości załatwiam od „ręki”. Nie choruję, nie mam często przeziębień, nie boli mnie nic dłużej niż jeden-dwa dni. Jeśli mielibyście do powyższego jakieś pytania, to śmiało. Postaram się podać źródła z jakich ja czerpałem wiedzę i odpowiedzieć na pytania

Artur Jobda

Leave a Reply